W dawnej Polsce stół wielkanocny był bardzo obficie zastawiony, uginał się niemal od ciast i różnego rodzaju mięs. Zgodnie z tradycją, która obowiązuje zresztą do dzisiaj, posiłek rozpoczynano od dzielenia się jajkiem, życząc sobie przy tym wszelkiej pomyślności i zdrowia. To ostatnie życzenie było ze wszech miar uzasadnione, bowiem nasi przodkowie hołdowali zasadzie, że należy powetować sobie ograniczenia długiego postu i nie skąpili sobie ani trunków ani jedzenia. Ponoć panowało przekonanie, że kto się nie przejadł i nie upił, ten tak naprawdę nie świętował. Zachowały się opisy świat wielkanocnych u księcia Sapiehy, na którego stole stawiano tyle potraw i trunków, ile jest pór roku, miesięcy, tygodni. Pory roku symbolizowały cztery pieczone dziki, dwanaście nadziewanych jeleni odpowiadało dwunastu miesiącom, a 52 rodzaje ciasta to liczba tygodni. 365 lukrowanych bab symbolizowało liczbę dni. Do tradycji należało też odbywające się przed świętami Wielkiej Nocy świniobicie. Wędzono szynki i kiełbasy, przyrządzano kaszanki Wielki Piątek był dniem, w którym pieczono chleb i malowano pisanki. Robiono ich całkiem sporo, gdyż obdarowywano nimi chrześniaków i znajomych,którzy składali wizytę. Dziewczyny w dowód swej sympatii dawały pisanki chłopcom. W Wielki Piątek pieczono także drożdżowe ciasta, gdy wyrastały nie wolno było trzaskać drzwiami.